Zacznę centrum handlowym, w którym kupiłam nowe, chińskie pumy. Centrum jest olbrzymie i znajdują się w nim wszelkie znane w "świecie zachodnim" marki. Zresztą również w bardzo zachodnich cenach.
Szkło i beton, czyli dominuje "nowoczesny" design, który kontrastuje się z pozostałą częścią ulicy, która jak zawsze tętni życiem.
Pełno jest na niej handlarzy, sprzedających owoce, warzywa, ubrania, wszelkiego rodzaju mydło i powidło.
Na ulicy działają drobne bary, małe jadłodajnie i herbaciarnie:
Na parterach "ołówkowych domów"i przylegających do nich chodnikach, czasami jezdni, mieszczą się małe zakłady rzemieślnicze:
Naprawa sprzętu RTV:
Warsztat samochodowy (skuterowy;):
Zakład metalurgiczny:
Zakład rowerowy: produkcja plus serwis:
Zakład krawiecki:
"Ołówkowe" domy:
Wszelkie śmieci, pozostawione w rynsztokach, zabiera "wózek śmieciarka":
Na ulicy mężczyźni grają w gry planszowe i w karty. Na malutkich skwerkach, w parkach, przy jeziorze ludzie uprawiają sporty: grają w coś w stylu "zośki" i w badmintona (de facto sport uprawiać mogą też kobiety)
Z innych ciekawostek:
Zawsze wchodząc do domu zdejmuje się buty. Dzisiaj byłam w kawiarence, w której też trzeba było zdjąć buty. Czasami nawet w małych sklepikach ekspedientki i klienci chodzą bez butów:
Praktycznie przy drzwiach wejściowych do każdego domu i sklepu znajduje się "schodek". Jest on niezbędny, żeby wepchnąć do środka skuter:
W Hanoi dominują skutery, jednakże są też i samochody, zazwyczaj czarne, eleganckie i wyglądające na nowe i drogie. Ulica nigdy nie zasypia, ludzie na niej żyjący już też. Żyć można nawet na torowisku. Każdy centymetr jest wykorzystany:
I tak każdego dnia:) Na murach otaczających buddyjskie świątynie można zobaczyć swastykę, symbol szczęścia i pomyślności:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz