Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Lapidarnie

Byłam na wiejskim weselu na Podkarpaciu i spotkałam znajomego z gimnazjum. Praktycznie nie widzieliśmy się ponad 10 lat. W tym czasie on zdążył zbudować dom, ożenić się i spłodzić córkę, która jest w drodze. W planach ma jak najszybsze powiększanie rodziny, w końcu "już nie jest taki młody" (on 27 lat, ona 23). Po mnie spodziewał się kariery i dojścia do bogactwa. Otóż przegrałam swoje życie. Jemu jednak od serca gratuluję. I to bez odrobiny ironii. Żyj i pozwól żyć. W Buddyzmie ciesząc się szczęściem innych samemu zyskuje się dobry uczynek. W Polsce pewnie wrzody żołądka.

I nic mi po tej rozmowie nie pozostało. Ani na chwilę nie zmądrzałam tudzież zadumałam się nad własnym losem. Kupiłam bilety do Kutaisi. Tydzień spędzę w Gruzji i tydzień w Armenii. Wylatuję w przyszły poniedziałek a wracam na początku września. I chyba nawet nowa praca nie wzbudziłaby we mnie takiego wybuchu euforii jak opcja wyjazdu. Nie będę jednak ze sobą walczyć. Trzeba siebie akceptować :). 

Znów czytam Terzaniego. Tym razem Dobranoc, Panie Lenin o upadku Związku Radzieckiego. Często pisze o pionierach, którzy szczerze wierzyli w komunizm i z pełnym oddaniem poświęcili mu swoje życie. I je przegrali. Została w nich pustka a wszelkie nadludzkie wysiłki okazały się być zupełnie daremne. Gdy się ich jednak podejmowali byli święcie przekonani, że podążają właściwą ścieżką, która jednak wyprowadziła ich na manowce. 

"Rewolucje okupione są wysoką ceną, żądają ofiary a nadto są źródłem dramatycznych rozczarowań. Wybuchały w imię komunizmu i kończyły się niepowodzeniem, pomimo milionów zabitych oraz ogromu cierpienia i poświęceń tych, co przeżyli; pomimo nieustającej wiary wielu, że kroczą ku świetlanej przyszłości...". Tiziano Terzani, Dobranoc, Panie Lenin.

Tak więc ja nie wierzę w mit kapitalizmu i mojej rokującej przyszłości okupionej bezpłatnymi nadgodzinami. Bo może kiedyś kupię sobie wszystko to, czego zupełnie nie potrzebuję.

2 komentarze:

  1. Ciekawe... muszę chyba wziąć się za Terzaniego, tak interesująco go wspominasz i tu, i w nagłówku. Jak Twoje wizyty w Gruzji i Armenii? Mam nadzieję, że wkrótce opiszesz, chociażby "lapidarnie" :) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Terzaniego polecam! Obiecuję w tym tygodniu zabrać się za Kaukaz. Dzięki za motywację :)

      Usuń