Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

czwartek, 6 października 2011

06.10.2011 – Czwartek

Zupełnie nie ogarniam ruchu ulicznego i hałasu. Czasami mam takie dni, ze najchętniej siedziałabym w domu, albo chciałabym się teleportować. Wszystko, żeby uniknąć wychodzenia na ulicę. W dodatku w dalszym ciągu poruszam się autobusem. Moja rodzina ma mi skombinować rower, mam nadzieję, że jak najszybciej. Jazda autobusem jest niby w porządku, ale czasami (albo i prawie zawsze, zmieniam mały kwantyfikator na duży:P) trafia się jakiś narwany kierowca, który wcale nie zatrzymuje się na przystankach, tylko lekko zwalnia i otwiera drzwi. Trzeba wtedy wyskakiwać na jezdnię. A tam oczywiście morze samochodów i motocykli, które ani nie myślą przepuścić wyskakującego pasażera. Do desantu trzeba się przygotować już przystanek wcześniej. Należy dopchać się do drzwi i ustawić się przed nimi jak na linii startu: w końcu na tym przystanku wysiadają też inni, a kto wysiada (czyt. wyskakuje) ostatni, ma najgorzej, bo autobus nabiera już wtedy prędkości i kierowca zamyka drzwi. To samo zresztą tyczy się wsiadania. 

Czasami wręcz marzy mi się takie miejsce, w którym panuje CISZA. Może jakoś za 2 miesiące zrobię sobie przerwę na jakiś wypad na północ i wtedy ponownie zaznam „ciszy”.

I jeszcze w ramach koncertu życzeń: błękitne niebo, niepokryte gęstym smogiem, bez brudnych chmur i jeszcze ciemniejszego deszczu. 

A poza tym wszystko jest cudnie. Dzisiaj mówiłam Sui, że głupio się czuję, gdy ludzie chcą sobie ze mną robić zdjęcia. Ona stwierdziła, że mam szansę poczuć się jak „celebrity”. Ok., zacznę stosować tę strategię :P. 

Dzisiaj zwiedzałam muzeum etnologiczne. W Wietnamie mieszka 54 mniejszości etnicznych, należących do pięciu grup językowych. Najliczniejszą grupą jest „Viet”, która stanowi 86% całej populacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz