Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

piątek, 15 stycznia 2016

Studia vs aparat ortodontyczny

Do niedawna chciałam zatrzymać świat, chciałam wysiąść na przystanku na żądanie. Świata nie trzeba zatrzymywać. Od tysięcy lat słońce wschodzi i zachodzi. Mnie się wydaje, że słońce jest tłem moich dramatów a co jeżeli te moje dramaty są po prostu tłem odwiecznego rytuału? Świat nie musi zwalniać. To ja mam przestać się kręcić i przestać się „wkręcać”. 

Na ile siebie znam, wiedziałam, że temat powrotu do Wietnamu bardzo szybko wróci do porządku obrad. Profilaktycznie postanowiłam zapisać się na studia podyplomowe. Gwarantowane 3 semestry spędzone w Polsce. Drugą rozważaną przeze mnie opcją,  równie kosztowną, było założenie aparatu ortodontycznego. Pęd do wiedzy wziął górę. Studia skończę za kilka tygodni. Czy to oznacza, że mogę ruszyć w świat? Oczywiście! Mogę, ale nie chcę. Jeszcze nie chcę. 

Moją azjatycką przygodę rozpoczęłam od książki Tiziano Terzaniego „Zakazane wrota”, którą dostałam od Kasi z okazji 24. urodzin. Od tamtego momentu zawsze chciałam „być jak Terzani”. Mieć tyle głębokich refleksji i potrafić wnikliwie analizować nowe okoliczności. Terzani to unikat! A co gdyby on chciał być kimś innym? Nie mielibyśmy wtedy Terzaniego tylko kopię chcącą upodobnić się do swojego mistrza. A prawie robi wielką różnicę. I nie piszę tego po co, żeby przygotować Was na odkrycie Panny z Gekonem ;). Ostatnio dopiero zrozumiałam, że mogę być po prostu Panną z Gekonem. I tak jest najlepiej! I żyć w Polsce też mogę. I tak też jest aktualnie najlepiej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz