Na początku stycznia
miałam prezentację o Wietnamie we Wrocławskiej Grupie Podróżników. Nigdy wcześniej
nie opowiadałam o Wietnamie (poza kilkoma klasami szkolnymi w mojej podkarpackiej
wiosce*). Do grupy zapisałam się dość spontanicznie i nie do końca wiedziałam
czego mogę się spodziewać. „Podróżnicy” to brzmi tak poważnie. W głowie miałam
himalaistów zdobywających wysokie szczyty i poszukiwaczy przygód. Indiana
Jones! To takie moje pierwsze skojarzenie. A czy ja jestem podróżnikiem? W sumie
to lubię jeździć na wakacje. Nie gardzę hotelowym SPA, ale równie chętnie
prześpię się w dżungli na hamaku (co jednak nie oznacza, że równie często;).
Długo zastanawiałam się jakie tematy chcę poruszyć. Postanowiłam
zacząć pytaniem: „czym jest dla mnie podróż?”. Dla mnie podróż to spotkanie.
Nade wszystko spotkanie z drugim człowiekiem. Spotkanie z nowym otoczeniem.
Zarówno ten człowiek jak i otoczenie mogą być dla mnie obcy i inni. Podróż to
też spotkanie z samym sobą. Sobą obcym i innym.
Grabianna ma nawet
teorię, że podróż poślubna obowiązkowo powinna odbyć się przed ślubem. W ten
sposób można uniknąć wielu późniejszych rozczarowań typu: „No z takiej strony
to Cię nie znałem!” No cóż mogę odpowiedzieć: „Ja siebie też nie!”. Akurat z
Grabianną jesteśmy jak stare dobre małżeństwo. W Kambodży dowiedziałam się dzięki
niej, że gdy jestem głodna, to lepiej do mnie nic nie mówić. Zanim zdecydowałyśmy jaki wybrać nocleg, dokąd wyruszyć po południu itp. Grabianna dawała mi coś
słodkiego do zjedzenia. Po 5ciu minutach można już było kontynuować ze mną
rozmowę.
A dlaczego wyruszam w
podróż?
*Są dwie wioski:
podkarpacka, skąd pochodzę oraz dolnośląska, gdzie pracuję. Pierwsza znajduje
się na obrzeżach Rzeszowa a druga wśród pól rzepaku i kukurydzy.
Spotkania to kwintesencja moich podróży. Na zdjęciu Uśmiechnięta Thao wraz z mamą. Rady mamy Thao jak należy zachowywać się w małżeństwie już wkrótce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz