Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

sobota, 12 listopada 2011

13.11.2011 - Niedziela

Kolejny dzień mam wyjęty z życiorysu. Jestem chora i to tak naprawdę poważnie, że aż moja rodzina wczoraj stwierdziła, że powinnam pójść do szpitala. Ani mi się śni! W życiu nie pójdę do wietnamskiego szpitala! Zresztą, już jest znacznie lepiej. Sam fakt, że właśnie piszę świadczy, że już powoli ogarniam rzeczywistość. Dzisiaj mam w planach nawet wyjść na zewnątrz. W piątek (w ciągu doby) przespałam jakieś 22 godziny, wstając tylko na obiad i kolację. Wczoraj już było nieco lepiej: przespałam pewnie z 18 godzin. Straciłam głos, mam gorączkę, głowa mi pęka, bolą mnie mięśnie i jestem struta. Lepiej być chyba już nie mogło. I to wszystko w momencie, gdy mam 4 dni wolnego! Miałam wyjechać za miasto, odpocząć od tłocznego, głośnego i brudnego Ha Noi. Warunki do życia dla Europejczyka są tutaj naprawdę ciężkie. Powietrze jest bardzo zanieczyszczone. W dodatku jeżdżę rowerem. Stojąc w korku wdycha się wszelkie spaliny, które z rur wydechowych pakują ci się prosto w twarz. W pomieszczeniach wcale nie jest lepiej. W pracy niektórzy ludzie potrafią skuterami wjeżdżać do środka przy włączonym silniku! I jakoś wcale nie ogarniają, że właśnie całe pomieszczenie pełne jest spalin i mogli wyłączyć silnik i te 3 metry wprowadzić skuter. Co więcej, jest tu strasznie głośno. Na ulicach wszyscy nieustannie trąbią. Całe życie toczy się tutaj zresztą na ulicy. Odgłosy gotowania, bawiących się dzieci, targowania, naprawiania skuterów, montowania mebli i innych prac rzemieślniczych są wszechobecne. Na każdym rogu jest jakaś uliczna knajpa więc rozmowy, krzyki, śmiechy nigdy nie milkną. Do tego dochodzi głośna muzyka, radio itp. Czasami głowa mi pęka i marzę o ciszy. Od końca września jeszcze takiego stanu nie zaznałam, nawet w środku nocy. O mieszaniu się przeróżnych zapachów (słowo „zapach” to taki eufemizm) nawet nie wspominam. Mieszkam w oku cyklonu! Ale na szczęście już się lepiej czuję:)

3 komentarze:

  1. dobrze, że już lepiej się czujesz, szybko wracaj do pełni sił! W każdym kraju jest coś co nas na codzień drażni. Ale pewnie jak będziesz już w Polsce, zatęsknisz nawet za tym gwarem :) Carpe diem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Andź, życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Supermoniu, zapewne wspomnę na Twoje słowa, ale czasami fajnie sobie ponarzekać:P
    Już jest lepiej:) Nie mam gorączki i ogarniam:)

    OdpowiedzUsuń