Wchodząc do japońskiej restauracji od progu słyszy się głośne przywitanie: irasshaimase! Kuchnia japońska to nade wszystko ryby i owoce morza, jedzone również na surowo.
Zapraszam więc na dzisiejsza kolację.
Zapraszam więc na dzisiejsza kolację.
Tofu Sarada: sałatka z tofu (o niezwykle kremowej konsystencji), przekładana pomidorem i awokado.
Natto Maki: sfermentowane nasiona soi z ryżem zawinięte w nori (wodorosty). Po lewej widać marynowany imbir i wasabi.
Ika tempura: kalmary w tempurze (cieście naleśnikowym) smażone na głębokim oleju podawane z sosem do zamaczania. Jak się okazuje, wbrew pozorom, potrawa jest zaczerpnięta z kuchni portugalskiej.
Samon Furai: łosoś smażony na głębokim oleju podany z sałatą. Po prawej sałatka jajeczna.
Teryiaki chicken roru: czyli kurczak z ryżem i nori obtoczony w sezamie. Oczywiście nie może zabraknąć sosu sojowego. Sos sojowy najlepiej smakuje wymieszany z wasabi.
Torimomo teriyaki: udko z kurczaka bez kości
Niebo w gębie. W takich momentach myślę sobie, że życie jest przepyszne i za krótkie zarazem. Za wszystko inne zapłacisz kartą mastercard, z dwoma sokami: 21$, czyli około 65zł. Od dzisiaj Sushi Miraku jest moją ulubioną japońską restauracją, a jest ich tutaj od zatrzęsienie. Prowadzi ją rodzina mojego ubiegłorocznego przedszkolaka. Matka z trójką dzieci wróciła na 6 miesięcy do Japonii, a ojciec, de facto Koreańczyk, został w Sajgonie. Dzisiaj był w restauracji więc się z nim przywitałam i dostałam 10% zniżki na kolejną kolację ;). Prawda, że życie jest piękne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz