Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

sobota, 15 grudnia 2012

16.12.2012 - Niedziela

Z miejskich historii: ostatnio coraz więcej mówi się o przestępczości i okrucieństwie bandytów. Kilka tygodni temu obrabowana została kobieta na skuterze. Złodzieje ukradli jej torebkę odcinając rękę (czy też całe przedramię, nie wnikam). Przed świętami a następnie wietnamskim nowym rokiem Tet (na początku lutego) ceny idą w górę i automatycznie wzrasta liczba kradzieży. W dodatku "kryzys" dopada i Azję. Wiele międzynarodowych firm zaczyna redukcję etatów, zmniejsza płace.

Staram się uważać i nie mieć na wierzchu żadnych toreb. Jeżdżę z „nerką sprzedawcy” pod kurtką przeciwsłoneczną. Nie chodzi nawet o pieniądze czy telefon, a bardziej o własne zdrowie i życie. W Hanoi już raz zostałam okradziona podczas jazdy, wtedy na szczęście nic mi się nie stało. Teraz jeżdżę 20letnią hondą (moje piękne maleństwo, tutaj to złom) i mam nadzieję, że w ten sposób jakoś specjalnie nie zwracam na siebie uwagi. W ubiegłą niedzielę odebrałam ją od mechanika. Nieco lepiej działa, chociaż ostatnio podczas uruchamiania jakoś niefortunnie kopnęłam i nie chciała się zapalić, a w dodatku silnik nieco się zadymił! Teraz odpala się bez problemów, oby tak już zostało.  

Zaczęłam brać korepetycje z wietnamskiego. Na razie mogę się zapytać: „jak masz na imię?”, haha. Powoli, nie zniechęcam się. Tony są do opanowania, samogłoski też. W końcu głupio mieszkać w jakimś kraju już od roku i nie móc się dogadać z ludźmi. 

I kolejna nowość. Czasami na wstępie zakładam, że czegoś nie lubię, albo nie chcę, nawet nie próbując. Tak było np. z masażami a teraz z sushi. Znajoma wyciągnęła mnie do japońskiej restauracji i muszę przyznać, że „uwielbiam” sushi! A wcześniej sama sobie wmawiałam, że przecież surowa ryba i glony nie będą mi smakować. Więc zachęcam: wypróbujcie coś nowego!  

3 komentarze:

  1. Uwielbiam czytać Twoje notki :). Sushi i ja jeszcze nie jadłam, ale mnie surowa ryba nie przeraża, bo uwielbiam np. tatara - jeśli więc nadarzy się okazja spróbuję z przyjemnością. Moje autko ostatnio nazwane Złomkiem ma 21 lat, więc hip hip hura na część motoryzacyjnym staruszkom :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech żyją staruszki, to prawda! A tatara nigdy nie jadłam, kolejna potrawa do spróbowania. Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu mój samochód ma już 15 lat i póki jeździ to jest dobrze :D Sushi i tatara uwielbiam! PS powodzenia w nauce wietnamskiego, mnie za turecki cieżko się zabrać...

    OdpowiedzUsuń