Z miejskich historii: ostatnio
coraz więcej mówi się o przestępczości i okrucieństwie bandytów. Kilka tygodni
temu obrabowana została kobieta na skuterze. Złodzieje ukradli jej torebkę
odcinając rękę (czy też całe przedramię, nie wnikam). Przed świętami a następnie wietnamskim nowym rokiem Tet (na początku lutego) ceny idą w górę i automatycznie wzrasta liczba kradzieży. W dodatku "kryzys" dopada i Azję. Wiele międzynarodowych firm zaczyna redukcję etatów, zmniejsza płace.
Staram się uważać i nie
mieć na wierzchu żadnych toreb. Jeżdżę z „nerką sprzedawcy” pod kurtką
przeciwsłoneczną. Nie chodzi nawet o pieniądze czy telefon, a bardziej o własne
zdrowie i życie. W Hanoi już raz zostałam okradziona podczas jazdy, wtedy na
szczęście nic mi się nie stało. Teraz jeżdżę 20letnią hondą (moje piękne
maleństwo, tutaj to złom) i mam nadzieję, że w ten sposób jakoś specjalnie nie
zwracam na siebie uwagi. W ubiegłą niedzielę odebrałam ją od mechanika. Nieco
lepiej działa, chociaż ostatnio podczas uruchamiania jakoś niefortunnie
kopnęłam i nie chciała się zapalić, a w dodatku silnik nieco się zadymił! Teraz
odpala się bez problemów, oby tak już zostało.
Zaczęłam brać korepetycje
z wietnamskiego. Na razie mogę się zapytać: „jak masz na imię?”, haha. Powoli,
nie zniechęcam się. Tony są do opanowania, samogłoski też. W końcu głupio
mieszkać w jakimś kraju już od roku i nie móc się dogadać z ludźmi.
I kolejna nowość. Czasami
na wstępie zakładam, że czegoś nie lubię, albo nie chcę, nawet nie próbując.
Tak było np. z masażami a teraz z sushi. Znajoma wyciągnęła mnie do japońskiej
restauracji i muszę przyznać, że „uwielbiam” sushi! A wcześniej sama sobie
wmawiałam, że przecież surowa ryba i glony nie będą mi smakować. Więc zachęcam:
wypróbujcie coś nowego!
Uwielbiam czytać Twoje notki :). Sushi i ja jeszcze nie jadłam, ale mnie surowa ryba nie przeraża, bo uwielbiam np. tatara - jeśli więc nadarzy się okazja spróbuję z przyjemnością. Moje autko ostatnio nazwane Złomkiem ma 21 lat, więc hip hip hura na część motoryzacyjnym staruszkom :).
OdpowiedzUsuńNiech żyją staruszki, to prawda! A tatara nigdy nie jadłam, kolejna potrawa do spróbowania. Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńAniu mój samochód ma już 15 lat i póki jeździ to jest dobrze :D Sushi i tatara uwielbiam! PS powodzenia w nauce wietnamskiego, mnie za turecki cieżko się zabrać...
OdpowiedzUsuń