Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

czwartek, 21 czerwca 2012

21.06.2012 - Czwartek

You just need to feel happy inside!

Już wiem o co chodzi z kogucimi walkami! Jest to element kultury balijskiej. Kogucie walki często kończą przeróżne uroczystości. Koguta należy trenować od pisklęcia. Balijczyk Edi przegrał dzisiaj na zakładach 500 tys. Rupii (ponad 50$, tyle zapłaciłam za 4 dni noclegu, więc całkiem sporo jak na lokalne warunki). Jego kogut nie miał szczęścia i przegrał. Zapewne do tej pory nie zostało już po nim śladu, ponieważ skończył w rosole. Ptaki walczą z przywiązanym do łapki nożem o długości palca wskazującego. Kogut Ediego był jeszcze młody i rywal pokonał go w mniej niż 10 sekund! Edi ze spokojem przyjął porażkę. Bywa. Ktoś musi przegrać, żeby ktoś inny mógł wygrać. Ryzyko wpisane jest w zakłady. 

Edi zajmuje się kogucimi walkami głównie dla rozrywki. Normalnie pracuje w sklepie ze sprzętem do nurkowania i zabiera turystów na trekking. Do tego wypożycza bratu łódź, którą wypływa na oglądanie delfinów. Zyskiem dzielą się po połowie. Łódź to największy życiowy skarb Ediego. Przez dwa lata ciężko pracował i odkładał pieniądze, żeby ją kupić.

Edi to prosty, szczery, 24 letni chłopak. Od dziecka pracował na plaży sprzedając bransoletki turystom. Życie dla niego oznacza ciągłe wyzwanie. W ten sposób nauczył się nurkować a obecnie zajmuje się trekkingiem. Dodatkowo chce się nauczyć niemieckiego. Na razie potrafi powiedzieć: „Dzień dobry, co słychać? Może oglądanie delfinów jutro? Ładna pogoda”. Przytoczył nawet metaforę o lataniu. Chce wznosić się coraz wyżej, ale wie, że nie można szybować za wysoko. Upadek bywa wtedy zbyt bolesny. Każdy powinien znać swoje miejsce i możliwości. 

Skromny chłopak, którego największym skarbem jest własna łódź, jest nieustannie uśmiechnięty. W życiu bowiem należy po prostu czuć się szczęśliwym od wewnątrz („you just need to feel happy inside”). W kulturze balijskiej, jak twierdzi, typowe jest ukrywanie problemów. Często ludzie starają się pozytywnie prezentować w oczach innych, a okazuje się,  że w domu zupełnie im się nie układa. Edi jest zdania, że problemami należy się dzielić z innymi. Sam sobie człowiek nie pomoże. Inni są w stanie go wesprzeć, a nawet czasami podsunąć rozwiązanie problemu. 

Z Edim pożegnałam się słowami: „muszę iść, jestem umówiona na skypie”. Edi zapytał się, gdzie ja teraz będę miała możliwość skorzystania z Internetu. Moją odpowiedzią było: „MAM WŁASNY KOMPUTER”. Takiej opcji zupełnie nie wziął pod uwagę. Niektórzy mają komputer, inni drewnianą łódź. 

Chłopak, który praktycznie niczego nie posiada, ma sobą tyle do zaoferowania jak mało kto. Nie narzeka, nie jest pretensjonalnie nastawiony do życia. Po prostu jest szczęśliwy od wewnątrz. I kto tak potrafi?

A na koniec zdjęcie zrobione przez Matta z porannego oglądania delfinów w Lovinie:

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz