Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

sobota, 7 grudnia 2013

Dzizas!

Wchodzę do łazienki, przeglądam się w lustrze a tu nagle na półkę przy umywalce spada gekon! Musiał się odkleić od sufitu! 

Dzisiaj gotowałam po polsku dla znajomych Wietnamek. Specjalnie się nie spinałam i zrobiłam kopytka, kombinowaną zupę pomidorową (z klopsikami) i do tego surówkę z marchewki i jabłka. Na szczęście Nguyen i Hoai doskonale odnalazły się w roli gości. Robią postępy, a zwłaszcza Hoai. Z Wietnamkami jest tak, że zaprosisz je na obiad do siebie i to one zaczną dla ciebie gotować a na koniec pozmywają ci naczynia i posprzątają w kuchni. Tym razem spokojnie odpoczywały na kanapie a ja dostarczałam im rozrywki moim gotowaniem. Na koniec w zlewie pozostała sterta brudnych naczyń i pojechałyśmy do centrum.

Wczoraj miałam niezły ubaw w przedszkolu. Każdego ranka siedzimy w kółeczku i odbębniamy codzienną rutynę. Należy do niej m.in. "poranna wiadomość". Jedno dziecko otrzymuje słówko i na tabliczce zaznacza ilość liter a pozostałe dzieciaki muszą zgadnąć o jakie słowo chodzi (jak w grze w szubienice, tylko, że nikogo nie wieszamy;). Jeżeli nie trafią to mają za zadanie powiedzieć jedno słówko, które zaczyna się na chybioną literę, np.: "S" - Snake, "P" - Pirate. Nam Anh spudłował z literką "G" i mówi: "Dzi" - Dzizas Krajst tonem wyjętym wprost z amerykańskiego filmu, w którym jakiś gangster chce wyrazić swoją irytację ;).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz