Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

poniedziałek, 5 listopada 2012

5.11.2012 - Poniedziałek

Znalazłam nowe hobby. Wczoraj odwiedziłam Maraj, Dunkę mieszkającą z Wietnamczykiem. Mają bzika na punkcie roślin. Spędziliśmy leniwe popołudnie w ich ogrodzie. Zostałam przeszkolona, w jaki sposób należy zajmować się kwiatami. Oczywiście zaczynam od zera. W życiu miałam jedynie jednego kaktusa, który i tak nie chciał rosnąć i za każdym razem, gdy zostawiałam go u Adiego w mieszkaniu na przetrzymanie, szaleńczo na ten czas odżywał. W domu nigdy nie mieliśmy szczęścia do kwiatów, a raczej „ręki”. Moja mama jest w stanie dobić każdą roślinę, nawet sukulenty. Za każdym razem, gdy zbliża się jakieś święto (niech to będzie Boże Narodzenie i Wielkanoc) czy też rodzinna uroczystość (urodziny, imieniny) mamy w domu nowy kwiat żywo zwisający z sufitu ponad telewizorem. W pikującej formie przetrwa jeszcze maksymalnie 2 tygodnie, a następnie tajemniczo zniknie, aby zostać zastąpionym przy kolejnej ważnej okazji. Postanowiłam więc przełamać złą rodzinną passę i spróbować wyhodować zdrową roślinkę. Oczywiście wybrałam taką z różowymi kwiatami. Maraj jest moim ekspertem i ma mi pomóc w podcinaniu i powie, kiedy należy ją  nawozić. 

 Moja roślinka, chyba się starzeję, czekać tylko na kota! A taki sam kwiat pierwszy raz widziałam na Bali! Tylko pomarańczowy.

Dodatkowo otrzymałam w prezencie czyściutki olej kokosowy. Można na nim smażyć, ale ponoć doskonale nadaje się do nawilżania włosów. Ostre słońce bardzo je wysusza, do tego moja „pseudo – trwała” (o tak, przed wyjazdem zapragnęłam posiadać loki, efekt nie do końca spełnił moje oczekiwania) więc mam w planach wytestować efekt oleju. Zapach ma cudowny, jak wiórki kokosowe, przypomina mi więc wypieki mojej mamy. 

Olej należy nałożyć na włosy i zostawić przynajmniej 4 godziny, a najlepiej na całą noc. Uwaga: nie wolno wychodzić na słonce, w przeciwnym razie usmaży się włosy!
Postanowiłam również zadbać o swoją formę fizyczną i znaleźć klub fitness. Ambitnie chcę zakupić karnet, teraz mogę przez 3 dni testować „star fitness”. Okazuje się jednak, że już na tym etapie mówię: „ok., dzisiaj już nie mam siły, pójdę jutro”. Chyba muszę się poważnie zastanowić i jeszcze raz przemyśleć mój pomysł. Życie jest przewrotne. Ostatnio byłam na zumbie. Scena niemalże filmowa: piękna sala, lustra, muzyka, kobiety w kolorowych dresach, przeszklona ściana z widokiem na ulice. A na tej ulicy masa samochodów, skuterów i również ciężko pracujących ludzi. Ja tutaj podskakuję a za oknem utrudzone kobiety w pocie czoła usiłują zarobić na utrzymanie swojej rodziny. Moje czoło też było upocone, tylko to nas łączyło i jednocześnie tak bardzo od siebie oddalało. Urodziliśmy się z zupełnie innymi możliwościami. Jedyne co mogę zrobić, to bezwarunkowo szanować każdą osobę i być wdzięczną za jej pracę, bo żadna w tym moja zasługa, że jestem Białą Europejką.

2 komentarze:

  1. Olej kokosowy też jest całkiem dobry do wysuszonej skóry zamiast balsamu do ciała (tylko w takiej bardziej "zwartej" formie w słoiczku, wybiera się go łyżką - ale ten mój jest akurat bez zapachu)

    PS kwiatek uroczy, wydaje mi się, że podobne są też w Turcji czy Egipcie. Może ja też pomyślę o jakimś kwiatku w doniczce:D

    OdpowiedzUsuń