Wczoraj postanowiłam
wreszcie się wyspać i poszłam spać o … 21!!! Już wchodziłam w kolejną fazę snu,
gdy zbudziłam się o północy. Powód? Mam za oknem budowę i robotnicy postanowili
mocować metalowe elementy konstrukcji z całych sił uderzając o nie młotem. Nie
było mowy o spaniu. Ciekawa sytuacja z perspektywy różnic kulturowych. Wyobraźcie
sobie okropny huk w środku nocy. Mój blok ma 18 pięter i nikt, dosłownie nikt,
nie krzyknął z balkonu: „Wiecie, która jest godzina? Przecież chcę spać!”
(zdobyłam się na taki eufemizm, moje odczucia były nieco inne). Azjatyckie
miasta są przeludnione, nie ma się wystarczającej przestrzeni życiowej i w
dodatku (z mojej europejskiej perspektywy) zupełnie brakuje szacunku i empatii
w stosunku do innych ludzi dzielących tę samą przestrzeń. Wstałam. Jest godzina
6.30 rano. Na budowie cisza. Tak, ćwiczę oddychanie: głęboki wdech i wydech. Bo
niektórych rzeczy nigdy się nie zrozumieć. Muszę w końcu na poważnie uczyć się
wietnamskiego, a zwłaszcza wyrażenia: „Cicho! Ja chcę spać!” i dzisiaj już na
pewno kupię korki do uszu! Jak nie słonie, to ludzie!
Z innych
podobnych sytuacji. Wjeżdżamy z Maraj na parking w moim bloku. Mam kartę
parkingową i muszę ją przyłożyć do czytnika a pracownik parkingu zatwierdzić przy
pomocy programu komputerowego. Przed nami stała jeszcze inna kobieta.
Czekałyśmy w kolejce. Wjazd na parking jest wąski i w dodatku pod górkę.
Czekamy na swoją kolej i słyszymy jak za nami wjeżdża kolejna rozpędzona
kobieta (nie ma zamiaru zwolnić i zahamować) i krzyczy (a wręcz wrzeszczy na
nas): „Z drogi!!! I prawie nas taranuje swoim skuterem. Na szczęście Maraj mówi
po wietnamsku i wrzeszczy do niej, czy wie, co to znaczy „czekać”. Zyskałyśmy
nawet aprobatę pana parkingowego. I wcale nie miała zepsutych hamulców, po
prostu nie miała ochoty czekać. A, że czekali inni, to ich problem, że są
frajerami i nie przejechali tak jak ona. Dalszy komentarz sobie oszczędzę. Ja
nigdy nie przestanę się dziwić.
A na koniec ciekawostka:
Okazuje się, że miejscowi
nazywają most nieopodal którego mieszkam mostem dziwek, ponieważ właśnie tam
prostytutki czekają na swoich klientów. Oczywiście policja stara się z nimi
walczyć, okoliczni mieszkańcy nie są zadowoleni z takiego punktu usługowego.
Prostytutki więc wolno jeżdżą na skuterach po moście i wyłapują swoich
klientów. I rzeczywiście, po zmierzchu na moście jest ich całkiem sporo.
Zazwyczaj w bielutkich koszulkach i krótkich, kolorowych spodenkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz