Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

wtorek, 3 kwietnia 2012

4.04.2012 - Środa

Pachnąca Pagoda

W ostatni poniedziałek nie musiałam iść do przedszkola (czasami mówię do Iwony, że nie chcę iść do przedszkola, a ona wtedy jak w kawale odpowiada: „ale tam dzieci na Ciebie czekają”: wyjaśniam, to taki suchar). W sobotę obchodzono rocznicę śmierci pierwszego króla. Wolne się należało, więc w poniedziałek przedszkola były zamknięte. Postanowiłyśmy wykorzystać okazje i wyjechać z Hanoi. Aby móc w tym mieście normalnie funkcjonować, należy jak najczęściej od niego odpoczywać i uciekać w miejsca, gdzie można oddychać „pełną piersią”, bez maski. 

Udałam się wraz z Iwoną i Martą do „Pachnącej Pagody”. Tym razem, jak na prawdziwe hardcorowe turystki w Azji przystało, wykupiłyśmy zorganizowaną wycieczkę w biurze turystycznym. I nie żałuję. Bez większych problemów dostosowałam się do programu (czyli „TERAZ jemy, zwiedzamy, macie wrócić za godzinę, płyniemy łodzią” itp.). Wszystko ma swoje plusy i minusy. Przynajmniej nie musiałyśmy ciągle walczyć o ceny i samodzielnie ogarniać dojazdu. Mogłyśmy zupełnie beztrosko podążać za jakże uroczym przewodnikiem nazywającym siebie „Strong” (angielskie znaczenie wietnamskiego imienia). Chłopak (26 lat) naprawdę spisał się na medal. Na koniec zaśpiewał nam nawet tkliwą balladę, z jakże czułym tekstem: „I love you”. Jakie to wietnamskie! 

Pachnąca Pagoda oddalona jest o 70km od Hanoi (czyli o praktycznie 2 godziny jazdy po wyboistych drogach). Dla Wietnamczyków wyznających Buddyzm ma olbrzymie znaczenie. Strong porównywał wagę tego miejsca do Mekki. Chłopak pracuję dodatkowo w jakiejś państwowej organizacji turystycznej i często jego wyjaśnienia brzmiały jak oficjalna propaganda. Według statystyk 60% społeczeństwa wietnamskiego to Buddyści (a 97% polskiego to katolicy, ktoś w to wierzy?). Moim zdaniem mocno naciągnięta liczba (stwierdzam na podstawie obserwacji i rozmów ze znajomymi). Dominującą religią w Wietnamie jest raczej PIENIĄDZ, jak wszędzie zresztą. 

Z innych liczb i wyjaśnień Stronga:

- W Hanoi mieszka ok. 6 mln ludzi, a zarejestrowanych jest ok. 4 mln motocykli!

- Największym miastem jest Ho Chi Minh City (HCMC), dawniej Sajgon, z 9mln mieszkańców. 

- 60% zagranicznych turystów to Australijczycy. W centrum kraju dominują natomiast Rosjanie. 

- W północnym Wietnamie (czyli tam, gdzie ja mieszkam!) ludzie piją głównie herbatę (wpływy chińskie) a w południowym kawę (wpływy francuskie i amerykańskie). 

- Symbolika flagi: pięcioramienna, żółta gwiazda na czerwonym tle. Żółta, ponieważ taki kolor skóry mają Wietnamczycy (de facto ludzie nie są żółci:P Czasami mam bardziej żółte ręce od dzieci – to od ciągłego jedzenia beta karotenu w mango). Każde ramię gwiazdy odpowiada jednej klasie społecznej:
1. Inteligencja
2. Handlarze
3. Rolnicy
4. Żołnierze
5. Robotnicy
A  czerwone tło symbolizuje krew przelaną za ojczyznę. 


Aby dostać się do pagody należy popłynąć rzeką On Yen. Przejażdżka łodzią trwała około 45 minut. Można było odpocząć i posłuchać rytmicznego uderzania wioseł o taflę wody. Stanowiliśmy „białą” grupę więc  co jakiś czas machaliśmy do turystów i pielgrzymów z innych łodzi. 

 W miasteczku zarejestrowanych jest 40 tys. łodzi!!! W szczycie sezonu na rzece tworzą się olbrzymie korki!

 Sezon na pielgrzymki skończył się w połowie marca!

 Miejscowi łowią ryby. Jeden koleś w damskim kapeluszu! Kapelusze stożkowe noszą kobiety. Dla facetów model jest bardziej zaokrąglony. 

 Wiosłują głównie kobiety

 Spokojna rzeka i wyłaniające się góry


 Zaopatrzenie (pewnie dowózka słodyczy, albo pamiątek na stragany).  

W Wietnamie istnieje rozróżnienie na świątynię (Den) i pagodę (Chua). W pagodzie czci się posąg Buddy, a w świątyni- posągi różnych bohaterów, królów i cesarzy. W przypadku pagody należy się pokłonić 3 razy (trzymając złożone przed sobą ręce) a świątyni 5 razy. 


W pagodzie pierwszy pokłon poświęca się Buddzie, drugi Dharmie (nauki Buddy, w sanskrycie prawda,  prawo, porządek) a trzeci Sandze (Sangha: wspólnota praktykujących, np. mnisi). 

W świątyni każdy pokłon symbolizuje konkretne pragnienie:
1. Długie życie
2. Szczęście
3. Dobrobyt
4. Świętość
5. Pomyślność, dobry los (Fortune)


Podczas wojny, zarówno z Francuzami jak i Amerykanami, część kompleksu została zniszczona. Obecnie można podziwiać go podziwiać w pełnej krasie.


Wewnątrz pagody. Nazwa "pachnąca" pochodzi od drzew sandałowych rosnących wokół kompleksu.

Wnętrza wietnamskich pagód i świątyń wyglądają nieco jarmarcznie. Ofiary składane na ołtarzach dodatkowo potęgują takie wrażenie (np. kolorowe pudełka ze słodyczami).

 Wewnątrz panuje ścisk. Ludzie wchodzą od prawej. Podchodzą do ołtarzyka, wrzucają pieniądze, zostawiają ofiary. Następnie wykonują pokłony i wychodzą lewą stroną.  

Na ołtarzu Buddzie wierni składają ofiary. Każda z nich niesie ze sobą konkretną symbolikę. Do podstawowych należą:

1. Świeczki
Światło: mądrość, oddala ciemność, „światło prawdy rozwiewa ciemności ignorancji”.
2. Kadzidełka
Zapach wypełniający powietrze przypomina o konieczności moralnego życia.  
3. Woda
Symbol oczyszczenia.
4. Owoce
Symbolizują ostateczny owoc oświecenia, który jest celem wyznawców Buddyzmu.
5. Kwiaty
Przypomina o przemijalności wszelkiego piękna: dzisiaj kwiaty są świeże, jutro zwiędną. Tylko nauki Buddy są niezmienne. 

Wszelkie ofiary nie służą Buddzie (przecież osiągnął stan oświecenia i nie potrzebuje np. kadzidełek). Nie mają też za zadanie wkupić się w jego łaski. Bardziej służą wiernym: przypominają im o naukach Buddy, uczą dzielenia się dobrami, tworzą „pozytywną energię”. 

W sumie ludzie przynoszą jeszcze np. kartonowe pudła ze słodyczami. W przypadku nie-Buddy (np. wojowników) ludzie potrafią zostawić na ołtarzyku zostawić piwo i papierosy!


Po zwiedzeniu pagody udaliśmy się kolejką linową na szczyt góry, gdzie znajduje się jaskinia.

Przejazd kolejką linową nad przepaścią.

"Co za radość!" czyli stare, ale jare hasło niemieckiego Erasmusa! Jadę kolejką i wcale się nie boję:)

Aby się dostać do jaskini należało przedostać się przez liczne stragany z mydłem i powidłem: dewocjonalia, ciastka, mini restauracje, przyprawy a nawet robale!

I już wiadomo skąd się wzięły pokemony. Przecież one się jakoś rozkładały z kulek, jak te robaczki:). Wyglądają "prawie" jak agrest!

Buddyjskie dewocjonalia


Elektryczna wyciskarka do trzciny cukrowej (nie przepadam za sokiem z trzciny, jest dla mnie za słodki:P).

Wyciskarka w wersji ręcznej. A wodą z kokosa już nie pogardzę:) 

Sprzedawcy ciastek. Wszędzie panuje jarmarczne zamieszanie. Koleś przez mikrofon reklamuje swój towar i zachęca klientów do kupna.

Wyrzucanie pieniędzy symbolizuje wyzbywanie się problemów. Oczywiście wywala się "grosze" a nie "złotówki". Takich pieniędzy nie wolno zbierać, ponieważ każdy banknot ma przypisany do siebie konkretny problem. Bierzesz kasę, bierzesz problem! No bo pieniądze szczęścia nie dają:P 

Jaskinia Huong Tich

Podczas wojny stacjonowały w niej wojska Amerykańskie. Jaskinia przypomina otwartą paszczę smoka. Wewnątrz znajduje się posąg Buddy z wieloma ramionami i oczami. Stalaktyty i stalagmity,  mają swoje nazwy i specjalne funkcje: Nui Co (dziewczynka) i Nui Cau (chłopczyk) mają zapewnić płodność. Jeżeli chcesz więc chłopca dotykasz skały bliżej Buddy, dziewczynka bliżej wyjścia.


Figurka Buddy ma świadczyć o wyjątkowości jaskini. Jest to naturalny kształt ukształtowany przez naturę (taką wersję usłyszeliśmy).

Kolorowe lampki muszą być!


A na koniec silna polska reprezentacja z przewodnikiem Strongiem na tle pól ryżowych.


Zdjęcia: Marta&Iwona 

4 komentarze:

  1. rany, jak tam pięknie!
    chcę drugiego erasmusa w Wietnamie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zdjęcie co za radość urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ziom, co się robi z tymi robakami? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem, pewnie jedzą. Ja juz jakies robale w wietnamskim domu zaliczyłam, bleee

      Usuń