Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

niedziela, 8 kwietnia 2012

08.04.2012 - Niedziela Wielkanocna

Happy Easter!!!

Kolejne Święta Wielkanocne spędzam poza domem. Moje pierwsze święta bez „własnej” rodziny spędziłam na Górnym Śląsku i Opolszczyźnie, gdy miałam 16 lat. Pojechałam wtedy na osiemnastkę koleżanki. Nadal były to święta rodzinne. Spędziłam je w gronie rodziny Ilonty. Gdy byłam na Erasmusie, mając wtedy już 21 lat, pojechałam na święta do Pragi. Pamiętam Mszę w Katedrze św. Wita na Hradczanach. Poranne światło przechodziło przez kolorowe szkiełka witraży i zawieszało się na kłębach kadzidła. W ubiegłym roku również byłam poza domem. Tym razem w Hiszpanii. Na tę okazję odwiedziła mnie nawet Kasia Kasia, która przyjechała z Bukaresztu. Razem uczestniczyłyśmy w wielkopostnych procesjach ulicami Cordoby. O północy poszłyśmy na Mszę do Katedry: Mezquity. Znajduje się ona w środku dawnego meczetu z niezliczoną ilością biało – czerwonych kolumn.
 
Wtedy nigdy bym nie przypuszczała, że następne święta spędzę w Wietnamie! Na pewno nie mogę ich zaliczyć do "tradycyjnych". W Wigilię Paschalną świętowałam Laotański Nowy Rok! 

Co prawda Laotański Nowy Rok wypada 13 - 14 i 15 kwietnia. Studenci mieszkający w naszym campusie świętowali go w ten weekend. Cała impreza odbyła się w stołówce akademika. Uroczystości zainaugurował ambasador Laosu w Wietnamie. Trochę czułam się jak podczas Świąt Bożego Narodzenia. Na środku sali ustawiono konstrukcję z kwiatów, do której przyczepione były patyczki z krótkimi białymi sznureczkami. W czasie odmawiania modlitw goście podawali sobie z rąk do rąk kłębek włóczki. Biała włóczka połączyła ze sobą wszystkich ludzi. W międzyczasie rzucano ryżem (jak na parę młodą). Po wszystkich tych rytuałach przyszedł czas na demontaż kwiatowej konstrukcji. Każdy dostał po kilka kawałków włóczki, które należy zawiązać swoim bliskim na ręce.  Przypomina to dzielenie się opłatkiem. Jest to okazja do składania sobie życzeń.

 Kwiatowa konstrukcja z ze sznureczkami, które zawiązuje się na ręce. 

 Oplatanie gości jednym kawałkiem białej nici.

 Wiązanie sznureczków na ręce. W tym czasie składasz życzenia, np. dużo kasy (wplatasz banknoty). Należy wystawić swobodnie dłoń. Osoba, która Cię obdarowuje, macha sznureczkiem w dwie strony. W ten sposób chce odpędzić od Ciebie problemy i zastąpić je dobrem.

 Ja mam 5 sznureczków na ręce. Powinno się je zdjąć przynajmniej po trzech dniach. 


Po "obdarowywaniu się sznureczkami" przyszedł czas na kolację, a po niej tradycyjne tańce. Dziewczyny zjawiły się na imprezie w tradycyjnych strojach. 

Niedzielę spędziłam w duchu znanej mi (i wyznawanej;) tradycji. Pojechałam do Kościoła. Po mszy wyszliśmy na lunch. Po południu wraz z Iwoną i poznanymi w Pachnącej Pagodzie Polakami trochę pospacerowaliśmy ulicami starego miasta.

 Mój skuterowy style: okulary, maska i kask! Obcy atakują!!!

Kilka niedzielnych zdjęć: 

 Tablice nagrobkowe. Po prawej uśmiechnięty Michael Jackson. A nad nim Maryja. Impossible is nothing! Welcome to Vietnam:)

 Typowa marka w Hanoi. Tutaj Porsche to prawie jak Volkswagen w Europie:P.Jak już kogoś stać na samochód, to musi nim szpanować.

 Tzw. "fake ass", czyli sztuczny tyłek. Wietnamki nie mają kobiecych kształtów. Aby lepiej wyglądać można sobie kupić majtki ze sztucznym tyłkiem. Poślady będą wtedy sterczeć!

 To samo tyczy się biustu. Silikonowe wkładki.

 Lans w wietnamskiej sukience:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz