Czasami mam dodatkowe zajęcia z Koreańczykami. Życie w Korei (Południowej) to dopiero musi być hardcore! O Północnej nawet nie wspominam. [Moja znajoma pracuje z Koreańczykami już od kilku lat i próbuje mnie wdrożyć w ich kulturę].
Koreańczycy, których uczę pracują 12 godzin dziennie, od poniedziałku do soboty, w tym jeszcze przynajmniej dwie niedziele w miesiącu. Gdy zadałam im pytanie, czy „lubią Hanoi” jeden z nich odpowiedział, że tak, ponieważ ma WIĘCEJ czasu wolnego. W Korei normą jest, że pracują do 22, 23!
Plan dnia wygląda mniej więcej tak:
6.00 – pobudka
6.30 – wyjście do pracy
7.30 – rozpoczęcie pracy
23.00 – koniec pracy
24.00 - powrót do domu
Jeden z Koreańczyków mówił, że rodzinę (żonę i dwie córki) widzi w weekend. A przecież mieszkają w tym samym domu! Ania często mi opowiada, że ojcowie jej uczniów nocują nawet w firmach i nie wracają do domu. Do tego wszechobecny jest „mobbing” (w „europejskim” rozumieniu). Jej znajomy musiał np. codziennie wycierać kurz z biurka szefa. Koreańczycy są więc umęczeni nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. No żyć nie umierać!
Aż nie wypada, żebym napisała, że pracuję maksymalnie 7 godzin dziennie, zazwyczaj 4 :P. W przedszkolu uczę na dwie zmiany: zajęcia poranne (2h) i popołudniowe (2h). Wychodzę więc z domu około 8, później wracam o 11 po drodze robiąc zakupy na targu i ponownie wychodzę o 14 i wracam około 17. Ostatnio zaczęłam też pracować wieczorami.
Do moich rozrywek podczas przerwy na lunch należy wyprawa na targ, gdzie kupuję owoce. Zazwyczaj kupuję u tych samych sprzedawców, którzy już z daleka mnie wołają.
Moja dwudniowa porcja owoców:) Banany, mango, pomelo, ananasy i sapodilla (pigwica właściwa: brązowe kulki podobne do kiwi a w smaku przypominają nieco przejrzałą, podwędzaną gruszkę).
Mieszka z nami malutki gekon. W sumie chyba jest ich więcej. Obudziły się po zimie. Czasami można je zobaczyć jak sobie biegają po ścianach. Dodatkowo też usłyszeć. Są takie małe a robią niezły hałas!
A teraz zadanie typu "gdzie jest Wally?" Znajdź Gienię, naszego gekona!
Mieszka z nami malutki gekon. W sumie chyba jest ich więcej. Obudziły się po zimie. Czasami można je zobaczyć jak sobie biegają po ścianach. Dodatkowo też usłyszeć. Są takie małe a robią niezły hałas!
Sprzedawcy wołają do Ciebie po imieniu, czy po prostu "Białasie"?:)
OdpowiedzUsuńMówią: "heloł" :) Chociaż dzisiaj na ulicy koles na skuterze krzyknął do kierowcy: "taj!!!" czyli Białas! "EEE, Stachu, patrz: Murzyn!!!"
Usuńale mi zrobiłaś ochotę na takie pyszne świeże owoce, na szczęście za miesiąc będę zrywać banany w Turcji i obiadać się melonami z targu :D
OdpowiedzUsuń