Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

czwartek, 22 grudnia 2011

22.12.2011 - Czwartek

Kiedyś spotkałam się z wietnamską znajomą i dość długo rozmawiałyśmy na przeróżne tematy. W pewnym momencie Huong powiedziała jakieś zdanie, które skojarzyło mi się z Martinem Lutherem Kingiem (I had a dream), więc zaczęłam jej tłumaczyć, kto to był i o co walczył. Wtedy ona powiedziała, że Ho Chi Minh też coś podobnego powiedział: 

''Tôi chỉ có một sự ham muốn, ham muốn tột bậc là làm sao cho nước ta được hoàn toàn độc lập, dân tộc được hoàn toàn tự do, đồng bào ai cũng có cơm ăn, áo mặc, ai cũng được học hành”.
“I have only a desire, an utmost desire that our country is fully independent, ethnic minorities are entirely free, our compatriots all have enough food and access to education”.
“Mam jedno pragnienie, ogromne pragnienie, aby nasze państwo było zupełnie niepodległe, aby mniejszości etniczne były w pełni wolne, nasi rodacy mieli wystarczającą ilość pożywienia i dostęp do edukacji”. 

Ostatnio Huong napisała mi maila relacjonując swoje wieczorne wyjście:
Kiedy przejeżdżaliśmy obok Mauzoleum Ho Chi Minha wszyscy się zatrzymaliśmy, aby zobaczyć moment opuszczania flagi. Mogłam poczuć jak kochane jest moje państwo. To był niesamowity moment kiedy zdałam sobie sprawę jak wspaniały był wujek Ho( Ho Chi Minh, to nawet nie prezydent, to wujek: członek naszej rodziny). It was an amazing moment when I realized how great uncle Ho was. 

Wujek Ho jest wszędzie. Dopiero po wizycie w mauzoleum zaczęłam zwracać uwagę na jego podobizny. Na przykład w przedszkolu, w którym teraz pracuję (publiczne) jego popiersie z brązu znajduje się w „pokoju nauczycielskim”. Na jednej ze ścian widnieje olbrzymie zdjęcie wujka Ho, który tańczy z dziećmi w kółku, na wejściu z kolei zdjęcie wujka Ho przytulającego dziecko. 

Mam sporo problemów z miejscowymi, które wynikają z różnic kulturowych, a zwłaszcza tych zdeterminowanych systemem politycznym. Tutaj z władzą się nie dyskutuje. Po prostu ślepo podążasz za tym, co zostało ci powiedziane i nie poddajesz tego krytyce. Krytyka jest nie do pomyślenia, jest wręcz grzechem. To samo tyczyło się mojej byłej firmy. Ajsek był tak przerażony, że ja coś krytykuje, że od razu odrzucali mój punkt widzenia i w ogóle nie brali go pod uwagę. No ale niby to logiczne. Gdyby ludzie byli bardziej samodzielni w myśleniu to nie żyliby w takim systemie. Ostatnio w nowej pracy też popełniłam niefart. Rozmawiałam z jedną z nauczycielek, która mi się żaliła, że musi aż godzinę dojeżdżać do pracy pomimo tego, że jedna z filii znajduje się zaraz obok jej domu. Teraz uczy się francuskiego i w nowym roku ma egzamin i musi się do niego przygotować, a nie ma na to czasu. Przedszkole, za które jest odpowiedzialna ta dziewczyna, dopiero od niedawna zaczęło współpracę z moim nowym pracodawcom, dlatego tak ważne jest, aby „ona poświęciła się dla firmy”. Takie słowa usłyszała od szefowej, która stwierdziła, że to właśnie ona (nauczycielka)jest właściwą osobą do podjęcia się tego odpowiedzialnego zadania. Więc ja stwierdziłam, że powinna powiedzieć szefowej, że i owszem, może się poświęcić, ale jak jej więcej zapłacą. Teraz zarabia 200 dolców miesięcznie. Dziewczyna wtedy się lekko zmieszała i nerwowo uśmiechnęła mówiąc: „ooo, właśnie źle mówimy o naszej firmie”. No i koniec dyskusji, szybko zmieniłam temat.

Inna znajoma, z Filipin, pracuje natomiast w collegu (w Ha Noi) ze studentami i opowiadała, że zawsze musi dokładnie, krok po kroku opisać zadanie, które mają zrealizować. Jeżeli o czymś, pozornie oczywistym, nie wspomni, to nikt tego nie zrobi, nikt się nie domyśli, że to jest następny etap. Za każdym razem musi więc wypowiadać jednoznaczne, proste polecenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz