Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

poniedziałek, 28 lipca 2014

Wakacje all inclusive

Na Sri Lance wakacje all inclusive mogą być tańsze niż samodzielne podróżowanie. Problem jest taki, że ja nie lubię podążać za przewodnikiem. Wolę sama decydować, kiedy mam ochotę coś zjeść, albo zrobić sobie przerwę i co dokładnie chcę zobaczyć, albo czego zobaczyć nie mam ochoty. Zwłaszcza ustawianych „ogrodów z przyprawami”, „fabryk tkanin z batiku”, „ajurwedycznych centrów”. Wszystkie te miejsca przygotowane są jedynie dla turystów i osoba, z którą tam przyjeżdżasz dostaje prowizje od każdego zakupu. Ceny częstokroć przekraczają 100% - 200% rynkowej wartości. 

Sri Lanka jeszcze do 2009 roku zmagała się z Tamilskimi Tygrysami. Organizacja ta dążyła do utworzenia niepodległego państwa Ilam, w którego skład weszłaby mniejszość tamilska. W swoich działaniach sabotażowych dopuścili się wielu krwawych pogromów. W 2004 roku Sri Lankę nawiedziło tsunami, które totalnie spustoszyło nadbrzeże. Turystyka zaczyna powoli się odradzać. Standard jednak pozostawia wiele do życzenia i jest zupełnie nieadekwatny do ceny. I tak np. wejście na skałę Sigiryia kosztuje 30$ czy też Polonnaruwa (jedno z antycznych miast) 25$. We wszystkich tych miejscach zwiedzania wystarczy na kilka godzin. Zamiast przewodnika, opisanych eksponatów czy też audioguida dostaje się do ręki płytę CD. Nie mam tylko pojęcia co można z nią wtedy zrobić. Opłata wstępu dla miejscowych wynosi mniej niż dolara. Mogłabym jeszcze zrozumieć, że korzystając z zagranicznych pieniędzy te miejsca mogą zostać odrestaurowane i zabezpieczone przed destrukcyjnym wpływem czynników zewnętrznych, ale również oczekuję czegoś w zamian. Chociażby maleńkiej mapy. Na Sri Lance jak nigdzie wcześniej czułam się traktowana jak chodzący bankomat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz