Nic bardziej nie
motywuje mnie do działania niż blask w oku i zapał innych, a dzieci już
zwłaszcza. Podczas moich indonezyjskich wakacji w Palu znów do domu schodziły
się dzieciaki z sąsiedztwa. W tym roku zabrałam ze sobą trochę cekinów, naklejek,
włóczek, aby wspólnie coś stworzyć. Tutaj dziewczynki postanowiły zrobić korony z pudełka po czekoladkach.
A druga ekipa ze starego kartonu wycinała koty. Kot u podstawy ma dwie dziurki na palce: to będą jego łapy.
Wspólnej zabawie nie przeszkadzają różnice językowe i brak wymyślnych zabawek. Wystarczy stary karton, piłka, opaska na oczy zabrana z samolotu i mocne gardło. Dzieciaki przychodziły praktycznie codziennie, żeby się razem bawić, grać i śpiewać. Grupa w porywach liczyła do 12stu osób.
Rani (w pomarańczowym hijabie) zabierała mnie na uniwerek, gdzie kilka razy poprowadziłam jej zajęcia. Wykorzystywałam mniej więcej takie same techniki jak w przedszkolu i działało ;) Każdy bawił się wyśmienicie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz