Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

wtorek, 3 czerwca 2014

Rewolucje

Kolejna wycieczka z problemami żołądkowymi. A to chyba wszystko przez to, że przez ostatni rok praktycznie nigdy nie jadłam w "podejrzanych" miejscach. Zawsze w przedszkolu i w sprawdzonych restauracjach. W dodatku w międzyczasie łykałam jakieś leki, żeby pozbawić się zbędnych lokatorów w przewodzie pokarmowym, tak na wszelki wypadek (taki ekspacki trend). No i masz babo placek! Jestem żywieniową dziewicą w Azji. Łyk obcej wody i mnie zmaga. Jak tu przetrwać kolejny tydzień w Palu? Moja dieta ogranicza się do chleba, francuskiego masła, kilku owoców i jajek. No i bez Chodakowskiej mam akcję bikini. Zero lokalnego jedzenia, na sam widok którego dostaję praktycznie mdłości. Jakoś mi nie żal, bo wszystkiego spróbowałam już rok temu. Najgorzej tylko ukryć ten fakt przed rodziną, z którą mieszkam. Bynajmniej nie wynika to z mojej arogancji. Im dłużej jestem w Azji, tym częściej sięgam po zachodnie produkty. To ponoć dość normalny przejaw zasiedzenia. I znak, że czas już zmienić kontynent.

2 komentarze:

  1. Pewnie nic przyjemnego, choć efekty uboczne bez Chodakowskiej zapewne przez wiele kobiet pożądane :) Kuruj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest nieco lepiej, ale na samych migdałach długo nie pociągnę ;) A ja uwielbiam jeść!

      Usuń