Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

środa, 11 czerwca 2014

Pożegnanie z Indonezją

 Wczoraj świętowałam urodziny. 27 wiosen albo i pór deszczowych (tudzież suchych) chodzę po ziemi. Z tej okazji (oraz mojego ostatniego dnia w Indonezji) całą rodziną spotkaliśmy się na wspólnej kolacji "u nas" w domu. Jemy na podłodze.

 W menu znalazła się zupa krem z dyni, makaron z sosem pomidorowym i tuńczykiem, biszkopt z owocami (ubity ręczną trzepaczką) oraz szarlotka! Nowe smaki. Kolacja przyprawiona tylko solą i pieprzem. Obawiałam się, że nie obędzie się bez dodatkowej porcji chilli. W Indonezji bowiem jak się nie zje ryżu i chilli to tak, jakby się w ogóle nie jadło. A jednak nikt nie doprawiał! To był mój kulinarny sukces.

Kebaya, tradycyjny strój, odebrana prosto od krawcowej. Materiał wybrałam razem z Rani.

Impreza w pełni bezalkoholowa. Kto może niech wypije moje zdrowie ;) Taki żarcik oczywiście, bawiłam się przecudownie. Po kolacji pojechaliśmy do przytulnej knajpki, której specjalnością było mleko z rozżarzonym węgielkiem (jak brykiet do grilla).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz