Zupełnie nie znam się na
polityce. Wietnam i Chiny od lat toczą spór o Wyspy Paracelskie na Morzu
Południowochińskim. Tereny te są bogate w złoża do ropy i gazu. Kolejny sporny archipelag to Wyspy Spratly. Oprócz
Wietnamu i Chin prawo do nich roszczą sobie jeszcze Filipiny, Malezja i Brunei.
W ostatnim czasie doszło do eskalacji konfliktu. Statki wietnamskie i chińskie
regularnie taranują się w tych okolicach. Iskrą na beczce prochu stała się w
ubiegłym tygodniu nowozainstalowana chińska platforma wiertnicza. W niedzielę
(akurat wtedy, gdy miałam sesję zdjęciową) policja pozamykała wszystkie punkty
usługowe w okolicach centrum. Obsługa kawiarni, w której akurat znajdowaliśmy
się poinformowała nas, że muszą zamknąć lokal od zewnątrz (my nadal mogliśmy
zostać w środku, nikt już inny nie mógł wejść). Okolice katedry i poczty
głównej były zupełnie opuszczone. Aż do momentu demonstracji, która miała
wyrazić sprzeciw agresywnym działaniom Chińczyków. Wyobraźcie sobie
manifestację, która niemalże w biegu przechodzi głównymi ulicami miasta, w dodatku
część ludzi w jej środku jedzie na skuterach. Dla mnie całość wyglądała na
rządową ustawkę, przecież w państwie komunistycznym tak po prostu się nie
protestuje. W dodatku niesione hasła wzywające do solidarności, jedności itp. pasują
do każdej możliwej okazji.
Sytuacja w Wietnamie dość
szybko zaczęła wymykać się spod kontroli. Nie należy igrać z masami, a
zwłaszcza tymi niewyedukowanymi. Demonstracje, które miały być pokojowe
przerodziły się w zamieszki. Ofiarą padły strefy industrialne. Jak Wietnam
długi (bo szeroki to nie jest) podpalano i rabowano fabryki. W zamyśle miały to
być chińskie fabryki, ale jak odróżnić te tajwańskie i koreańskie? W końcu wszystkie
mają jakieś „chińskie” znaki a wzburzonych mas nie można tak po prostu
zatrzymać. W Centralnym Wietnamie zginęło 21 osób: 16stu Chińczyków i 5ciu
Wietnamczyków. Aby uniknąć dewastacji fabryki wywieszały wietnamskie flagi i
slogany popierające roszczenia Wietnamu do spornych wysp. Co się stało, to się
jednak nie odstanie. Dziesiątki fabryk spłonęły a setki zostały splądrowane nie
wspominając o stratach w produkcji. (W przeciętnej wietnamskiej fabryce robotnik zarabia mniej niż 200$).
Wczoraj dostałam nawet smsa od premiera, który nawołuje do „wzrostu patriotyzmu w celu obrony świętej suwerenności ojczyzny uciekając się do działań zgodnych z prawem. Złoczyńcy nie mają prawa do wszczynania działań ekstremistycznych, które naruszają interesy i wizerunek kraju”.
Wczoraj dostałam nawet smsa od premiera, który nawołuje do „wzrostu patriotyzmu w celu obrony świętej suwerenności ojczyzny uciekając się do działań zgodnych z prawem. Złoczyńcy nie mają prawa do wszczynania działań ekstremistycznych, które naruszają interesy i wizerunek kraju”.
Na fejbuku krąży plakat z
przeprosinami dla zagranicznych inwestorów. Naród przeprasza:
Make love not war. Za każde kolejne dziecko zapłać jednak podatek. Ja naprawdę nie ogarniam polityki... Nawet społeczeństwa, powinnam oddać dyplom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz