Zielone światło (biegnij) czerwone światło (zatrzymaj się): edukacyjne zabawy w Wietnamie.
Niczym młoda matka
mogłabym rozmawiać godzinami o dzieciach. Zwłaszcza tych w wieku przedszkolnym.
Jednakże daleko mi do stereotypu Matki Polki. Pamiętam jak jeszcze w szkole
średniej nauczycielka angielskiego wytknęła mi, obserwując moją obojętną
reakcję na jej pełne wzruszeń i emocji opowiadanie, że oto jestem: „niewrażliwa”.
I tak już mi zostało. W końcu wychowałam się z dwójką braci.
Za każdym razem podczas
zabawy na „świeżym powietrzu” (ten zwrot nijak się ma do koszmarnego zanieczyszczenia),
gdy jakiś dzieciak przewrócił się, udawałam, że tego nie widzę. Miał się pozbierać
z ziemi i dojść do siebie bez przykuwania zbytniej uwagi, która mogłaby
spowodować wybuch płaczu. Jak już dziecko doszło do siebie to pytałam, czy
wszystko w porządku. I dumnie odpowiadały, że tak (czasami dzieci mają poczucie
winy, że były niezdarne i się wywróciły, potknęły, albo też robiły coś, co było
niebezpieczne i wtedy w płaczu szukają usprawiedliwienia, to przynajmniej moja
obserwacja).
Zdarzało się jednak, że
zaczynały płakać, bo porządnie się potłukły. Pokazałam dzieciakom co mają robić
w takich sytuacjach. Po pierwsze przynieść kubeczek z wodą, chusteczki i zacząć
razem oddychać. Należało pokazać dziecku jak ma oddychać:
głęboki wdech przez nos i długi wydech ustami. I tak przynajmniej 5 razy. Po
maksymalnie dwóch minutach dramat zakończony. Dzieciak w asyście innych
podnosił się i zaczynał się na nowo bawić. Wilk syty i owca cała. Dzieciaki
stawały się odważniejsze, nie bały się upadków a jednocześnie uczyły się
pomagać sobie nawzajem. Często nie musiałam nawet mówić co mają robić, same
organizowały całą „akcję ratunkową”. Ja wkraczałam wtedy, gdy lała się krew ;).
Ale tylko na początku. Wiedziały, gdzie znajduje się apteczka z plasterkami i
umiały sobie go nakleić na palec, czasami nawet zdezynfekować wodą utlenioną.
Na szczęście cały ten bootcamp
zakończył się bez ofiar. Pamiętam jak w dzieciństwie wywróciłam na siebie szafę
z kryształami. Obok niej znajdował się stół dzięki czemu mnie nie zgniotła.
Nie powinnam już dłużej
odwlekać pakowania i sprzątania. Obiecuję, że za 5 minut zacznę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz