Czas na zmianę nazwy bloga.
Wzlatujący Smok nawiązywał do jednej z pierwszych nazw Hanoi [ktoś się kiedyś zapytał, czy tym smokiem jestem ja. Oj nie, jeżeli miałabym siebie postrzegać jako smoka to prędzej upadającego]. Wietnamska
stolica była moim domem na samym początku azjatyckiej przygody. Teraz o
hanojskich czasach prawie zapomniałam gnieżdżąc się na ciepłym i przyjaznym
Południu.
Według chińskiego
horoskopu powinnam wyjść za mąż dopiero po trzydziestce. Tak przynajmniej
twierdzi ciocia Carol, która weryfikuje kompatybilność chińskich zodiaków
zaręczonych par. Sprawdza rok urodzenia i przypisane mu zwierze. Ja, tak samo
jak Carol, jestem kotem (w wersji wietnamskiej a w chińskiej ten sam rocznik
jest spod znaku królika). Nadal jestem panną. Panną z gekonem, bez dziecka. A
może panną z gekonami? Sama nie wiem, ile ich mieszka w moim domu. Żyjemy w
symbiozie. Pozwalam im gnieździć się na dziko w moim lokum a one w zamian
wyjadają komary i wszelkie drobne robaczki.
Tak więc od dzisiaj Smok zmienia się w Gekona!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz