Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

piątek, 21 lutego 2014

Lody za granaty

Thao jest moją rówieśniczką. Obie wychowałyśmy się na wsi: ja polskiej a ona wietnamskiej. Obie w dzieciństwie uwielbiałyśmy lody. Pamiętam żółty samochód Family Frost z zabawną melodyjką. Przy zakupie całych opakowań dzieci dodatkowo dostawały dinozaury i inne zabawki. Hitem w naszej okolicy były lody przypominające kaktusa. I jeszcze nieśmiertelna, czterosmakowa Iza z Korala. 

Thao z kolei kupowała lody u obwoźnego handlarza na rowerze. Lody tak naprawdę były jedynie zamarzniętą wodą z cukrem. Wszelkie transakcje były bezgotówkowe: obowiązywał barter. Za jeden granat dzieci dostawały w zamian aż cztery lody. Po wojnie (która zakończyła się w 1975 roku) zostało ich jeszcze całkiem sporo w lasach więc dzieci skrupulatnie je zbierały. Właśnie w lesie można się było najlepiej bawić. Istniały jednak miejsca, których należało unikać. Jednym z nich były leje po bombach. Thao wiedziała, że ktoś w nich zginął i nigdy, pod żadnym pozorem, do nich nie wskakiwała. 

Kiedyś postanowiła nieco napsocić i zrobić babci żart. Wbiegła do domu krzycząc, że słyszy nadlatujący samolot. Babcia wpadła w panikę i kazała wszystkim natychmiast uciekać „pod ziemię”. Amerykanie podczas wojny niszczyli całe wioski, które podejrzewali o wspieranie  partyzantów z Wietkongu, stosując naloty dywanowe. Aby się przed nimi uchronić przy każdym domostwie kopano schron. Lejowatą dziurę w ziemi zakrywano następnie liśćmi bananowca ułożonymi na bambusowych konstrukcjach. Jak tylko w oddali było słychać nadlatujący samolot cała rodzina natychmiast uciekała do prowizorycznego schronu. W rodzinie Thao schron wykopał niewidomy dziadek. Oczywiście jej jeszcze wtedy nie było na świecie. Urodziła się już po wojnie. Była czwartym dzieckiem, w dodatku czwartą córką. A dozwolone jest posiadanie tylko dwójki. W kulturze azjatyckiej dziecko płci męskiej jest chlubą dla rodziny, córek nawet nie wpisuje się do rejestru rodzinnego.  Tak, jakby w ogóle nie istniały. Rodzina Thao musiała zapłacić za nią karę. Nie mieli pieniędzy, dysponowali natomiast plonami pochodzącymi z gospodarstwa rolnego. Życie Thao kosztowało 10 ton ryżu. Bezcenna kobieta! Teraz jest w związku z Rettem. Pierwszy raz przyjechał do Wietnamu z ojcem, amerykańskim kombatantem. W drugim pokoleniu zapanował pokój. Oby jak najdłużej. 

 Żartowałyśmy, że teraz Thao może sobie kupić lody za pieniądze, już nie musi zbierać granatów po lesie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz