Wąchaj moje spaliny!
Wczoraj byłam na
urodzinach Maraj. Razem z Luanem przeprowadzili się poza miasto. Droga zajmuję
mi około godziny. Lubię jeździć. Ciągłe zmienianie biegów pozwala mi się odstresować.
Dosłownie rzec by można, że poprzez kopanie w nóżkę zmiany biegów uziemiam
swoją złość i frustrację. W czasie jazdy tylko zdarza mi się bluzgać polskimi przekleństwami.
Ruch uliczny to takie zamknięte koło: z jednej strony jest dla mnie sposobem na
pozbycie się złości, a z drugiej również jej źródłem. Moja hondunia ma zaledwie
49cm3, ale jest bardzo zwinna i można nią szybko wystartować. Ostatnio byłam na
aerobiku. Cała grupa stała w kręgu i mieliśmy za zadanie rzucać do siebie
piłkami do pilatesu. Tak zupełnie przypadkowo i jak najszybciej. Ubaw po pachy
gwarantowany. Nie jednej osobie nieźle się oberwało, gdy znienacka ktoś
wycelował w nią olbrzymią piłką. I właśnie do takiego ćwiczenia można porównać
ruch uliczny w Wietnamie. Nigdy nie wiesz, z której strony ktoś nagle zajedzie
Ci drogę. Przewidywalna jest jedynie nieprzewidywalność.
Na urodzinach rozmawiałam
z bratem Maraj. Od 6-ściu lat mieszka w Singapurze. Padło dość oczywiste,
aczkolwiek niebanalne pytanie: „dlaczego Wietnam?”. Oto lista moich powodów:
1. Świeże owoce (odkrycie
tygodnia: melon i zielone banany)
2. Słońce
Dodatkowo oboje doszliśmy
do wniosku, że życie w Azji pozwala zostać „na zawsze młodym” (forever young). Tutaj
czas zatrzymuje się w miejscu. Człowiek przemienia się w Piotrusia Pana i nigdy
nie dorasta w swojej Nibylandii. Możesz cały czas prowadzić niezależny tryb
życia, robić to, na co masz ochotę. Możesz
wszystko, niczego nie musisz. Do
tego masz zapewniony święty spokój. Ludzie, którymi się otaczasz stanowią
racjonalizację Twojego trybu życia, przecież oni mają tak samo. Nie stanowisz części społeczeństwa, w którym
żyjesz. Jesteś gdzieś na jego skraju więc nie do końca obowiązują Cię zasady w
nim panujące. Nie czujesz więc presji, żeby dokonywać wyborów, do których jeszcze nie jesteś gotowy [typu:
kredyt na 25 czy 30 lat, sformalizować, urodzić?]. Presje czujesz dopiero w
Europie ;). Oczywiście taka sytuacja może również przeobrazić się w patologię skutkującą
arogancją, ignorancją czy też zbytnim nihilizmem moralnym. Już starożytni
wiedzieli, że złoty środek jest strzałem w dziesiątkę ;).
Z Nibylandii trudno jest
zrezygnować. Bo niby dlaczego i po co? Alternatywa jakoś specjalnie kusząca nie
jest. Więc i ja pobędę jeszcze przez jakiś czas Piotrusiem. W końcu życie to
kwestia wyboru, naszego wyboru. Należy
tylko pamiętać, że każda decyzja pociąga za sobą konsekwencje i być może ogranicza przyszłą swobodę.
Dzisiaj byłam w kościele i dostałam prawdziwą palmę. Machałam więc palmą w tropikach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz