Staję się coraz bardziej
wietnamska. Mieszkam nieopodal targu. Mój blok oddalony jest od niego około
300m. Zakupy zazwyczaj staram się robić po drodze z pracy do domu. Czasami
jednak jestem już w domu i muszę wyjść, żeby zaopatrzyć się w owoce. I wtedy
długo się zastanawiam, jak ja mam to właściwie zrobić. Bo niby mieszkam tak
blisko i mogę pójść na piechotę, no ale jak ja mam potem wrócić z ciężkimi
siatkami? I wyobraźcie sobie, że odpalam skuter.
Dzisiaj złapałam gumę.
Nie do końca z mojej winy. Miałam mało powietrza w oponie więc postanowiłam
dopompować na rogu ulicy. Koleś musiał dopompować za dużo, bo po jakichś 400m strzelił
mi wentyl. A jak wiadomo, moja hondunia jest już nieco stara więc nie trudno o
usterkę. Musiałam więc cofnąć się i wymienić dętkę. Koleś, chciał mi wcisnąć
wymianę opony (fakt, że jest łysa, ale mamy jeszcze porę suchą, wymienię u
zaprzyjaźnionego mechanika w sobotę).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz