Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

czwartek, 5 stycznia 2012

05.01.2012 - Czwartek

Zamarzam. Niby pochodzę z zimnego kraju, ale zupełnie nie jestem przystosowana do walki z chłodem. Zresztą, w jaki sposób człowiek walczy z chłodem w Polsce? Zamyka się w ciepłym pomieszczeniu. Marznie jedynie w drodze do garażu, albo na przystanku, jeżeli autobus długo nie przyjeżdża. Tutaj styl życia jest zupełnie inny. Każdy jeździ na skuterze, ja na rowerze (więc jest troszkę cieplej), w pomieszczeniach nie ma żadnego ogrzewania. Wilgotność powietrza sprawia, że odczuwalna temperatura jest naprawdę niska (ubrania nie chcą schnąć). Zima w Ha Noi trwa niecałe 3 miesiące. Można dogrzewać się klimą, albo elektrycznymi piecykami. Ja zaopatrzyłam się w jakiś elektro sprzęt, ale nie daje rady. Zresztą jestem przyzwyczajona, że w pomieszczeniach zawsze było ciepło. Dobrze, że w ubiegłym roku nieco zahartowałam się na południu Hiszpanii, gdzie było dokładnie tak samo. Tutaj ludzie w swoich domach potrafią siedzieć w kurtkach, opatuleni w szalik, czapkę i w rękawiczkach. Czasami zdaje mi się, że na zewnątrz jest cieplej :P. Ponoć w przyszłym tygodniu ma być lepiej. Mam nadzieję! Już nie mogę się doczekać. 

W lutym ma jednak przyjść druga fala chłodów. Taka specyfika lokalnego klimatu. Jest nawet legenda, która wyjaśnia ten fenomen. Druga fala chłodów nazywa się: Rét nàng Bân. Dawno, dawno temu :P, była sobie księżniczka Bân. Była ona ukochaną córką króla nieba (kimkolwiek on jest?). Miała zdolne siostry, ona natomiast była totalną niezdarą, czym wzbudzała śmiech otoczenia. Jej rodzice chcieli dla niej jak najlepiej i postarali się o księcia. Dziewczyna miała się wyrobić po ślubie:P. Gdy nastały pierwsze chłody postanowiła udziergać mu sweter. Miłość włożona w jego przygotowanie miała uchronić męża przed każdą niską temperaturą. Taki był zamiar. Z realizacją nie poszło jej już tak gładko. Była niesamowicie niezdarna i za każdym razem, gdy zabierała się do pracy, coś popsuła, urwała, zgubiła. Księżniczka się nie zrażała i pracowała dniami i nocami. Gdy ukończyła rękawy temperatura już znacznie wzrosła.. Mimo wyszydzania przez innych konsekwentnie dziergała. Tak minął styczeń i luty, słońce zaczęło mocniej świecić. Gdy udało jej się skończyć było już bardzo ciepło. Czuła się przygnębiona: przecież mąż nie mógł otrzymać od niej prezentu. Teraz do akcji wkracza król! Nie chciał, aby jego córka była smutna więc postanowił, że na jakiś czas powróci zima, aby koleś mógł założyć ten nieszczęsny sweter. 

 Mój rowerowy strój: czapka, rękawiczki, szalik i maseczka (bez maseczki nie da rady)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz