Wczoraj wprowadziłam się do nowego mieszkania. Mam tam swój mały pokój. Najbardziej jednak spodobał mi się salon i kuchnia. Jest tutaj bardzo przytulnie, "po europejsku", nie ma ciężkich, drewnianych wietnamskich ław, tylko mamy sofę i fotele. Do pracy jadę ok. 20 minut, mam też blisko do centrum. Ho Chi Minh jest naprawdę olbrzymie! Wiki mówi, że 10mln, miejscowi, że trudno oszacować: od 8 do 12mln.
Widok z mojego balkonu. Mieszkam na 5. piętrze.
Rzeka oczywiście jest brunatna. Ale przestrzeń zachwyca!
A oto i moje łóżko! Materac, hmm, jaki materac? Czyli łóżko typowo wietnamskie: twarde jak decha!
Salon, uwielbiam ten dywanik. A za wszystko inne zapłacisz Mastercard. W sumie z rachunkami nie powinno wychodzić więcej niż 300$. O tak, biała cena i to ta raczej z niższej półki. W HCM płaci się przede wszystkim za dobrą lokalizacje.
Salon jest otwarty i połączony z kuchnią. Niespełna 5 minut od bloku mam duży targ, więc już wiem, gdzie będę kupować owoce.
Już wiecie jak mieszkam, serdecznie zapraszam!
O kurczę, jakue luksusy!
OdpowiedzUsuńTo ja nie wspomnę, kto mieszkał w mieszkaniu z kranem na fotokomórkę!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!
OdpowiedzUsuńZiom, niezła miejscówka! XXlatka się chowa :]
OdpowiedzUsuńOj tam kran na fotokomótkę, zepsuł się po pół roku ;)
OdpowiedzUsuńPodstawa to nie tylko miejsce, ściany czy meble, ale ludzie! I zapachy, które się unoszą, np. domowy obiad, upieczona szarlotka! To jest bezcenne;) Ja XXlatki nie zamieniłabym za nic, no chyba, że za penthouse.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znów piszesz bloga. Fajne mieszkanko, nawet nie wiesz jak bym chciała Cię tam odwiedzić i nasycić się tym azjatyckim klimatem! Powodzenia w blogowaniu, no i czywiście tam w Sajgonie :)
OdpowiedzUsuńAniu, wreszcie nadrabiam czytanie! Mieszzkanko super, ze nie wspomne o widokach, albo naprawde tak pięknie albo masz mega aparat ;p
OdpowiedzUsuńTak poza tym podobno spanie na twardym dobrze robi to na łóżeczko narzekac nie mozesz ;)
Pozdrawiam Cię Kochana!