Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

środa, 17 października 2012

17.10.2012 - Środa


Wietnam, część 2

I po raz kolejny siedzę na lotnisku. Do końca nie zdaję sobie sprawy, dokąd lecę. Nigdy nie postrzegam wyjazdu jako całość. Za każdym razem pokonuję kolejne „etapy”. Teraz moim priorytetem jest odebrać paczkę dla Krzyśka od jego rodziców a później odprawić bagaż. A jak bez problemów wsiądę do samolotu do Moskwy to kolejny krok to wsiąść do następnego samolotu do Sajgonu. Przecież tych etapów już teraz jest sporo! Więc jeszcze nie jestem świadoma, że za niecałą dobę otworzę oczy w Wietnamie, będę stać w kolejce po wizę, wezmę taksówkę, pojadę do mieszkania Fran a następnie pójdę na spotkanie w szkole językowej. I zapewne wtedy się zapytam: „ups, a gdzie ja jestem?”, tak jakby cały ten bieg wydarzeń nagle doprowadził mnie do zupełnie nieoczekiwanego miejsca. 

Sama się dziwię: znów jadę do Wietnamu. Opuszczając Hanoi ta myśl nigdy nie przeszła mi przez głowę. Nawet nie potrafię sobie przypomnieć siebie sprzed roku. Chyba miałam w sobie więcej entuzjazmu, ale takiego pomieszanego ze stresem i niepewnością. A dzisiaj wsiadając do busa do Warszawy spokojnie pomyślałam, że wracam „do siebie”. Kierowca słuchał Radia Zet, a w nim audycji „Sensacje XX wieku” akurat o wojnie wietnamskiej i podziemnych tunelach nieopodal Sajgonu! Ot, taki zbieg okoliczności, tudzież mały żart losu (lepiej żart, niż kpiny). 

Tym razem wiem, jak moje życie będzie wyglądać, wiem, co będę robić. I w pełni to akceptuję, tak wybrałam. Na Bali spotkałam o rok młodszego ode mnie Ediego. Edi zapytał się, czym mogę się z nim podzielić; czego nauczyłam się w ciągu ostatniego roku. Zaczęłam więc opowiadać. Po chwili nieco rozczarowany stwierdził: „to już wszystko? To mało jak na rok życia, powinnaś wiedzieć więcej”. W kolejnym roku wysilę się nieco bardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz