Zawsze najtrudniej jest
zacząć. Znów wracam po długiej przerwie. Od początku września jestem
praktykantką w Krzyżowej w ośrodku wymian młodzieżowych, głównie polsko –
niemieckich. Początki były trudne. Wstawanie do pracy, chociażby
najprzyjemniejszej pod słońcem, po 3 miesiącach wakacji jest swego rodzaju
wyzwaniem. Kolejna olbrzymia zmiana to moje miejsce zamieszkania. Mieszkam na
prowincji. Wioska jest maleńka i jest w niej jeden tylko sklep. Panuje tutaj
klimat serialowego „Ranczo”.
Ostatnio tak sobie
myślałam (i mnie też się czasami zdarza), że największym skarbem moich podróży
są spotkani ludzie. A dokładniej ludzie, których nigdy bym nie spotkała żyjąc
tylko w trybie: praca – dom - i okazjonalna impreza.
Spotkania w drodze są
spontaniczne i wymagają niecodziennej otwartości. Trzeba zdać się na czyjeś
rady, wyjaśnienia i prowadzenie w labiryncie „obcości”. Do grona pomocnych
tubylców należą zazwyczaj recepcjoniści, kierowcy taksówek, sprzedawcy, uprzejmi
przechodnie. W zamian trzeba być gotowym odpowiedzieć na kłębiące się w ich
głowach pytania. Początkowy dystans zaczyna się zmniejszać wraz z poruszaniem
kolejnych tematów dotyczących rodziny, pracy czy też życia osobistego. I nagle
okazuje się jak wiele macie ze sobą wspólnego.
Podróże stawiają Cię w
sytuacji, w których jest się niejako skazanym na towarzystwo innych ludzi. Na
wakacjach wszyscy wyglądają podobnie. Zdradza Cię nieco sprana, luźna koszula,
spieczony od słońca nos, czasami zagubione spojrzenie. W obcym kraju każdy jest
turystą. W drugiej kolejności dopiero prawnikiem, nauczycielem, mechanikiem czy
też architektem. Spotykacie się w tej samej restauracji, barze czy też dworcu.
W codziennym życiu być może miniecie się na ulicy, ale mało prawdopodobne jest,
że zaczniecie ożywioną rozmowę.
Będąc ekspatą szukasz
innych ludzi, którzy znajdują się w takiej samej sytuacji jak i Ty. Jesteś
często obserwatorem społeczeństwa, do którego nigdy w pełni nie będziesz
przynależeć. Z kim więc możesz o tym porozmawiać? O absurdach otaczającej Cię
rzeczywistości, o tęsknocie za znaną Ci wcześniej przestrzenią, o odnalezieniu sklepu
z produktami z importu, o praktycznych poradach jak pozbyć się wilgoci i
wytępić mrówki. I być może Ci wszyscy ludzie nigdy nie byliby Twoimi znajomymi,
ale łączy Was nade wszystko wspólne życie na emigracji w tropikach.
Ciepło myślę o ludziach, od których wiele się nauczyłam, ale też pokornie zapamiętuję antywzorce: obym sama nie poszła ich śladem. Miałam kiedyś fatalną polonistkę. Lubiła faworyzować niektóre dzieciaki a innym dawało jasno do zrozumienia, że daleko nie zajdą. Przez cały czas mojej pracy pedagogicznej powtarzałam sobie, że nie będę taka jak ona, że każde dziecko, z którym pracuję jest nieprawdopodobnie utalentowane. I chyba się udało.
Ciepło myślę o ludziach, od których wiele się nauczyłam, ale też pokornie zapamiętuję antywzorce: obym sama nie poszła ich śladem. Miałam kiedyś fatalną polonistkę. Lubiła faworyzować niektóre dzieciaki a innym dawało jasno do zrozumienia, że daleko nie zajdą. Przez cały czas mojej pracy pedagogicznej powtarzałam sobie, że nie będę taka jak ona, że każde dziecko, z którym pracuję jest nieprawdopodobnie utalentowane. I chyba się udało.
Moja fair trade koszulka z wietnamską flagą a za oknem tramwaju słoneczna i ciepła polska jesień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz