Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

poniedziałek, 13 października 2014

Ludzie, których się nie spotyka

Zawsze najtrudniej jest zacząć. Znów wracam po długiej przerwie. Od początku września jestem praktykantką w Krzyżowej w ośrodku wymian młodzieżowych, głównie polsko – niemieckich. Początki były trudne. Wstawanie do pracy, chociażby najprzyjemniejszej pod słońcem, po 3 miesiącach wakacji jest swego rodzaju wyzwaniem. Kolejna olbrzymia zmiana to moje miejsce zamieszkania. Mieszkam na prowincji. Wioska jest maleńka i jest w niej jeden tylko sklep. Panuje tutaj klimat serialowego „Ranczo”. 

Ostatnio tak sobie myślałam (i mnie też się czasami zdarza), że największym skarbem moich podróży są spotkani ludzie. A dokładniej ludzie, których nigdy bym nie spotkała żyjąc tylko w trybie: praca – dom - i okazjonalna impreza. 

Spotkania w drodze są spontaniczne i wymagają niecodziennej otwartości. Trzeba zdać się na czyjeś rady, wyjaśnienia i prowadzenie w labiryncie „obcości”. Do grona pomocnych tubylców należą zazwyczaj recepcjoniści, kierowcy taksówek, sprzedawcy, uprzejmi przechodnie. W zamian trzeba być gotowym odpowiedzieć na kłębiące się w ich głowach pytania. Początkowy dystans zaczyna się zmniejszać wraz z poruszaniem kolejnych tematów dotyczących rodziny, pracy czy też życia osobistego. I nagle okazuje się jak wiele macie ze sobą wspólnego. 

Podróże stawiają Cię w sytuacji, w których jest się niejako skazanym na towarzystwo innych ludzi. Na wakacjach wszyscy wyglądają podobnie. Zdradza Cię nieco sprana, luźna koszula, spieczony od słońca nos, czasami zagubione spojrzenie. W obcym kraju każdy jest turystą. W drugiej kolejności dopiero prawnikiem, nauczycielem, mechanikiem czy też architektem. Spotykacie się w tej samej restauracji, barze czy też dworcu. W codziennym życiu być może miniecie się na ulicy, ale mało prawdopodobne jest, że zaczniecie ożywioną rozmowę. 

Będąc ekspatą szukasz innych ludzi, którzy znajdują się w takiej samej sytuacji jak i Ty. Jesteś często obserwatorem społeczeństwa, do którego nigdy w pełni nie będziesz przynależeć. Z kim więc możesz o tym porozmawiać? O absurdach otaczającej Cię rzeczywistości, o tęsknocie za znaną Ci wcześniej przestrzenią, o odnalezieniu sklepu z produktami z importu, o praktycznych poradach jak pozbyć się wilgoci i wytępić mrówki. I być może Ci wszyscy ludzie nigdy nie byliby Twoimi znajomymi, ale łączy Was nade wszystko wspólne życie na emigracji w tropikach. 

Ciepło myślę o ludziach, od których wiele się nauczyłam, ale też pokornie zapamiętuję antywzorce: obym sama nie poszła ich śladem. Miałam kiedyś fatalną polonistkę. Lubiła faworyzować niektóre dzieciaki a innym dawało jasno do zrozumienia, że daleko nie zajdą. Przez cały czas mojej pracy pedagogicznej powtarzałam sobie, że nie będę taka jak ona, że każde dziecko, z którym pracuję jest nieprawdopodobnie utalentowane. I chyba się udało.
Moja fair trade koszulka z wietnamską flagą a za oknem tramwaju słoneczna i ciepła polska jesień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz