Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

środa, 30 kwietnia 2014

Terapia anonimowego owocożercy

 
Jem za dużo owoców. To fakt, który nieco mnie martwi. Wiem, że powinnam je odstawić, ale prawie jak alkoholik nie potrafię. Uwielbiam ten soczysty, rześki smak. Gdybym mogła wybrać, każdy mój posiłek mógłby składać się z owoców. Powoli staram się ograniczać ich liczbę, do maksymalnie pięciu różnych owoców dziennie, tudzież małych kawałków, bo przecież niemożliwe jest zjedzenie całego arbuza (według przeróżnych źródeł powinno się zjadać ok. 300g owoców dziennie). Zaczynam już od zakupów. Jeżdżę na targ rzadziej i już nie wracam obładowana ciężkimi siatkami. Robię małe postępy. I mój organizm też to czuje. Już nie mam rozdwojonych do połowy płytki paznokci i nagłych skoków glukozy we krwi, po których następowała senność i zmęczenie. Do mojej diety dołączyłam więcej warzyw. Mają mniej cukru i całkiem sporo przeróżnych składników odżywczych. Każdy ma jakieś słabości. Moją są mango, banany i ananas! A jak wiadomo wszystko w nadmiarze szkodzi a zazwyczaj jedząc czegoś więcej rezygnujemy z innych produktów. Podstawa to zróżnicowana dieta:). [Na zdjęciu taca przygotowana dla gości, żeby nie było, że sama wszystko zjadłam, oj, już nie;)]. 

2 komentarze:

  1. Cóż to za owoc - ten o biskupim kolorze? Ja nie jestem przesadnym owocożercą, ale warzywozżeraczem na pewno tak!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dragonfruit, smoczy owoc, może też być biały.

    OdpowiedzUsuń