Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

poniedziałek, 10 marca 2014

W drodze do jeziora Inle

Jedną z głównych atrakcji turystycznych Birmy jest jezioro Inle. Postanowiłyśmy tam pojechać, a dokładniej mówiąc: dojść. W czteroosobowej grupie (Thao, ja, Izraelczyk Yangon oraz miejscowy przewodnik Mo Mo) wyruszyliśmy na trzydniowy treking mijając małe wioski zamieszkane przez birmańskie grupy etniczne zajmujące się głównie uprawą ziemi.

 Kobieta przebierająca chilli. W tym roku plony są wyjątkowo udane, a co za tym idzie ceny skupu niemiłosiernie niskie. Oprócz chilli miejscowi uprawiają imbir, czosnek i zboża.

 W dzień paliło przeraźliwie słońce słońce a w nocy temperatura spadała do kilku stopni, tak, że z ust buchała para.

 Dzieciaki idące po wodę w tradycyjnych birmańskich spódnicach longyi. Jest to wersja unisex. Noszą ją chłopcy i dziewczęta, tylko nieco inaczej ją wiążą. Jest to około dwumetrowy kawałek materiału ze zszytymi końcami (w pionie;). Zawija się go wokół bioder.

 W przeciętnym domu jedynym meblem jest drewniana skrzynia pełniąca funkcję szafy. Można do niej włożyć ubrania i koce należące do całej rodziny. Stół i krzesła są zbędne. Wystarczy mata na podłodze.

 Kuchnia jest odrębnym pomieszczeniem. Znajduje się w niej palenisko (po prawej) i łóżko (na środku). 

 W wiosce nie było ani prądu, ani bieżącej wody. Każdego ranka ludzie chodzili do źródła, żeby jej zaczerpnąć. Gdy doszliśmy do jeziora Inle i po raz pierwszy od trzech dni mogłyśmy wziąć prysznic. Aż miałam wyrzuty sumienia, że tak marnotrawię wodę. 

 Kaktusy zamiast ogrodzenia i żadne bydło na pewno nie przejdzie. 

 Gigantyczne aloesy. Miejscowi raczej ich nie wykorzystują. W Wietnamie popularne są soki i jogurty z aloesem. 

 Rytuał picia herbaty zapewne pozostał po Brytyjczykach a może to i wpływy Chińskie. Gdziekolwiek się nie pójdzie, zawsze dostanie się filiżankę.

 No cóż, trasy w całości nie przeszłam, musieli mnie odwieść na skuterze (pisałam o tym wcześniej). Pewnie jeszcze dwa lata temu bym spanikowała, że jest źle. A wtedy cytowałam sobie w myślach Szymborską: "Umrzeć, tego nie robi się kotu" martwiąc się o mamę, która zapewne rozpaczałaby po mojej śmierci. Na szczęście żyję :).

 Miałam słabość do gigantycznych aloesów. 
Ostatnimi czasy, gdy podróżuję zakrywam się od stóp do głów chroniąc się przed silnym słońcem jak i starając się nie przykuwać do siebie zbyt dużej uwagi (zwłaszcza w mało turystycznych miejscach).

 Ozdrowiałam! Co prawda drugiego dnia patrzyłam głównie na swoje buty i odliczałam kroki do wioski, w której mieliśmy nocować. I w całej tej przygodzie niesamowite było wsparcie Thao i Yangona. Cały czas wszyscy się śmialiśmy, bo raczej nic innego nam nie pozostało. Znajdowaliśmy się w małej, odizolowanej wiosce, bez wody, prądu i możliwości wydostania się z niej po zmierzchu. 

 Posługując się wskaźnikami ekonomicznymi (np. PKB) można stwierdzić, że ludzie w Birmie żyją w ekstremalnym ubóstwie, na pewno jednak nie duchowym. Każda napotkana osoba uśmiechała się serdecznie od ucha do ucha.

 Dzieciakom dużo do szczęścia nie potrzeba, wystarczy pusta butelka i prowizoryczna piłka i już mogą się bawić w kręgle! 

 W wiosce, w której nocowałyśmy ostatniego dnia sąsiedzi kopali studnię. Mężczyzna kruszył biały kamień kilofem a kobiety wynosiły żwir na pobliską piaszczystą drogę. Postanowiłyśmy pomóc i w ten oto sposób każda ze stron miała niezły ubaw. Na zdjęciu Thao próbuje swoich sił na migi.

 Dziewczynka po prawej ma wplecioną gałązkę we włosy, która działa jak perfumy ;).



 Żniwa

 Matki pracowały przy cepach i przesiewały ziarno a dzieciaki beztrosko skakały po snopkach.

Poranne zbieranie ofiar przez młodych nowicjuszów. O poranku było przeraźliwie zimno!

4 komentarze:

  1. Andź, do twarzy Ci w tym kapeluszu.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Gos, trochę był za mały i mi wiecznie spadał z głowy przy większych podmuchach wiatru ;)

      Usuń
  2. super zdjęcia :) Fajny blog :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, aż wezmę się dzisiaj za pisanie :)

      Usuń