Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

Uliczna sprzedawczyni kleistego ryżu

sobota, 27 kwietnia 2013

27.04.2013 - Sobota

Nie przypuszczałam, że aż tak trudno będzie mi znosić porę deszczową. I to dopiero początek. Może to kwestia przemęczenia. W moim, jakże profesjonalnym przedszkolu, zostałam wyznaczona do poprowadzenia szkolenia dla nowych przedszkolanek i stałego personelu. Ja, przedszkolanka pełną gębą od siedmiu miesięcy. Do tego nie mogę spać. I zastanawiam się, czy coś jest nie tak tylko z moim pokojem, czy może z całym blokiem? Chcę się przenieść do innego mieszkania, najlepiej w tym samym budynku. Ale raczej nie da się tego sprawdzić przed podpisaniem umowy;). 

Powietrze jest bardziej wilgotne, bardziej przytłaczające przez co trudniej jest oddychać. Poczucie lepkości nie opuszcza mnie przez cały dzień, noc zresztą też. Wystarczy, że mam zgięte kolana a już po chwili po łydce spływają krople potu. Czekam aż w końcu spadnie deszcz i przyniesie wymarzone orzeźwienie. Dzisiaj jednak to tylko drobny kapuśniaczek. Rozcinające niebo błyskawice na próżno dają nadzieję na wyczekiwaną ulgę. Tylko kokietują, wcale nie zwiastują burzy. Nie mam wyboru, czas zaprzyjaźnić się z klimatyzacją w moim pokoju. W najgorętsze dni wystarczyło, że otworzyłam drzwi balkonowe i powietrze beztrosko hulało w czterech ścianach. Tym razem tkwi nieruchomo i daje znać o swoim ciężarze, którym przytłacza i dusi. Ta przyjaźń na pewno mi nie wyjdzie na zdrowie, ale może przynajmniej umożliwi mi przetrwanie. 

Rozpływam się więc w tropikach. I chcę stąd uciec. Tylko dokąd? Najlepiej w góry. 

Dzisiaj zaczęłam długi weekend. Do przedszkola wracam dopiero w czwartek. Oczywiście, jak na kraj socjalistyczny przystało, obchodzimy święto pracy. Nie zaplanowałam żadnej wycieczki. Tym razem zostanę w domu i będę czytać książki. Mieszkam w 10mln mieście, w którym większość mieszkańców będzie w tych dniach w przenosić się z miejsca na miejsce. Część z nich wyjedzie na wakacje, część odwiedzi rodziny na prowincji. Ja mówię „pass” i schodzę im z drogi. Już raz utknęłam z środkowym Wietnamie po Nowym Roku i nie mam siły tego powtarzać. Nawet nie wspominam o cenach lotów i hoteli. Za dwa tygodnie jadę na weekend nad morze więc wiele nie tracę. W poniedziałek odwiedzę znajomych na obrzeżach i pewnie zostanę u nich na kilka dni przesadzając kwiatki i zrywając mango prosto z drzewa. Ach to moje życie emeryta. Wreszcie mogę zniknąć.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz